Należę do osób które lubią mieć wszystko poukładane. Mam swój plan na życie w wersji a i b. Jak do tej pory chociaż jedną z nich udaje mi się realizować. Nie lubię spontanicznych akcji, choć przyznaję, że czasem fajnie one wychodzą. Jestem, a od kiedy zostałam mamą, przynajmniej staram się być punktualna. Ten mój poukładany świat trochę zaburzyło pojawienie się na świecie Dzieci, ale Chłopaki nie wywróciły mojego życia do góry nogami. Jedynie je przewartościowały. Nasze życie dalekie jest od schematów. W tygodniu Kubuś wstaje zawsze o tej samej porze i mniej więcej o tej samej godzinie wychodzimy do przedszkola. Gdy z niego wracam czekam aż Kacper wstanie. Daje Mu śniadanie i układamy nasz dzień. Każde rano jest inne, a od poranka zależy reszta dnia. Mamy tylko dla siebie 8 godzin. Musi się w nich znaleźć czas na spacer, na zabawę, na przytulanie, spanie, na posiłki, na pracę mamy – tą zawodową i na mój odpoczynek. Jak Kubuś wraca z przedszkola, to staram się trochę czasu poświęcić tylko Jemu. Idziemy na spacer, do kina lub czytelni. Wypożyczamy książki w bibliotece i robimy wspólne zakupy. Jest inaczej, ale fajnie. Moje Dzieci od małego zawsze dobrze spały, więc takich nocy jak wczorajsza na rodzicielskim koncie mamy z mężem niewiele. Kuba padł wcześnie, bo miał bardzo intensywny tydzień w przedszkolu. Niestety w nocy zaczęło bardzo mocno wiać, a On jest wrażliwy na wiatr. Już w ciągu dnia kaszlał, ale płacz przy nagłym wyrwaniu ze snu spotęgował ten odruch. Zaczął „szczekać”. Wybił się ze snu. Żeby nie obudził Kacpra puściłam Mu bajki. Wydawało się, że już zasnął. Zgasiłam telewizor, a On zaczął płakać i dosłownie dusić się. Kazał sobie zrobić inhalacje. Wdychał je w drugim pokoju ok. 4 nad ranem. Pomogły. Zakaszlał jeszcze dwa razy i zasnął. Spał spokojnie do 9 rano. Za to przed 5 obudził się Kacper, który urzędował do 6-tej. Dzień wiec mieliśmy nieco do tył. Na szczęście rano wiatr się uspokoił i chociaż przedpołudniowy spacer nam się udał. Jednak przez nocne harce plan na sobotę musiałam zmienić. …