Każdy z nas już chyba słyszał o panu Aleksandrze Dobie. Nieposkromiony prawie siedemdziesięciolatek, który przepłynął kajakiem Atlantyk. Jest to niesamowite osiągnięcie. Podczas podróży musiał zmagać się z różnymi przeciwnościami losu oraz trudami. Woda jako żywioł wciąż stawiała przed panem Dobą nowe wyzwania.
Na kartkach jego biografii możemy znaleźć dużo ciekawych opisów z jego podróży. Nie tylko trudności z jakimi się zmagał, ale także opis różnych zakamarków świata, które udało mu się zobaczyć. W dodatku książka jest napisana bardzo lekkim języki i tym samym staje się książką właściwie dla każdego czytelnika. Lektura napisana w sposób optymistyczny i bardzo motywujący, nie tylko do szalonych podróży, na jakie zdobył się pan Aleksander, ale przede wszystkim do realizacji własnych marzeń. Lekka lektura na zimowe wieczory.
Pełna recenzja dostępna na http://fachowarecenzentka.blogspot.com/2015/12/recenzja-ksiazki-na-oceanie-nie-ma.html
O Autorze:
Dominik Szczepański, dziennikarz Gazety Wyborczej, Sport.pl i off.sport.pl. Najbardziej lubi pisać o górach. Tęskni za dzieciństwem w Bieszczadach. Stara sobie to rekompensować wyjazdami do kolumbijskiej dżungli. Tej zimy po raz drugi z Maciejem Tarasinem i Camilo Matapim spróbuje dotrzeć do nieodkrytych malowideł w sercu parku narodowego Chiribiquete. Publikował w Dużym Formacie, Wysokich Obcasach, Magazynie Świątecznym.
***
Spałem tylko w nocy, w dzień nie potrafię a szkoda, bo przydałoby się, bo wtedy upał jak najpaskudniejszy i często nie da się wiosłować. W dzień czuję się, jakbym mieszkał w puszce, którą ktoś prześwietla przez lupę. W kabinie jest ciasno. Czasem w myślach nazywałem ją trumienką, tylko to nie do końca jest dobre określenie, bo w trumnie leży sie na plecach, a u mnie na początku wyprawy się nie da. Za dużo w niej rzeczy. Leżałem więc na boku z podkurczonymi nogami. Po dwóch godzinach czuję się cały mokry. Wyczołguję się na zewnątrz, by zobaczyć, czy nic na mnie nie płynie i czy nie zbliża się burza. Powtarzam tę czynność kilka razy w nocy. Śpię seriami po kilkadziesiąt minut W sumie zbiera się tego kilka godzin dziennie.
Fragment książki
Nie ma rzeczy niemożliwych… “Skoro inni przetrwali, to dlaczego ja miałbym nie dać rady?” Przykładem był dla niego Ernest Shackleton, odkrywca, polarny twardziel, który walczył o życie swoje i swoich współtowarzyszy, gdy kra zniszczyła ich statek daleko od lądu. Historia zmagań Olka Doby to fascynująca opowieść o niezachwianym optymizmie, pasji, wytrwałości, przekraczaniu granic wytrzymałości i strachu.
Wojciech Jacobson, żeglarz
Zawsze uważałam, że mam bogatą wyobraźnię…, ale nawet moja wyobraźnia nie sięga tak daleko, jak wyobraźnia Olka Doby! Trzeba być szaleńcem, żeby pewnego dnia wsiąść w kajak i przepłynąć ocen, żeby dzięki własnej determinacji i sile mięśni samotnie przemierzyć tysiące mil morskich. Olek dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej.(…) Chodzi o to, że Olo jest jedyny i niepowtarzalny, inspiruje nas wszystkich, żebyśmy mieli odwagę realizować marzenia, nawet te najbardziej zwariowane. I o tym jest ta książka. Zawsze wiedziałam, że niemożliwe nie istnieje, ale po poznaniu Olka i jego historii wiem to na na pewno.
Martyna Wojciechowska, redaktor naczelna National Geographic Polska
To opowieść o człowieku, który wie, jak marzenia zamienić na pasję, i o tym, jak z wielką determinacją realizuje kolejne wielkie wyzwania. Wydaje się, że nie ma akwenu ani rzeki, gdzie nie płynął Olek. Pisze wielką historię i będąc skromnym facetem, lekko o tym opowiada, i podnosi cały czas poprzeczkę, nie bacząc na… metrykę! Dla Olka im trudniej, tym lepiej, a to wpisuje się w fantastyczną sztukę cierpienia, która daje radość zwycięzcy. Pokazał, jak brać sprawy w swoje ręcę. Podziwiam Go, za samotną często walkę z żywiołem, na granicy ryzyka, ale wiem, że to smakuje najbardziej. Przypominając słowa Reinholda Messnera skierowane do Jurka Kukuczki, że nie jest drugi, ale wielki, trzeba powiedzieć: Olku, jesteś po prostu wielki.
Masz rację – lepiej żyć jeden dzień jak tygrys niż sto lat jak owca. No i ta … biało – czerwona, o której nigdy nie zapominasz!
Krzysztof Wielicki, himalaista