Słyszałyście o tym, że znaczna większość Polaków jest zdania, że poprzez pracę kobiety cierpi jej rodzina? Chodzi o to, że pracująca mama tak naprawdę się realizuje. Praca stanowi jej hobby. Jest powodem, aby wyjść z domu. A dla niektórych stanowi po prostu – kaprys.
Skąd wzięło się takie myślenie?
Otóż powód wydaje się być banalny. Kobieta zarobi mniej od mężczyzny, a przecież miernikiem korzyści z wykonanych obowiązków, są pieniądze. Z jakiego powodu więc pensja mamy, która zdecydowała się na powrót do pracy po urlopie macierzyńskim, jest przeliczana na koszt przedszkola, żłobka czy niani? Logiczne powinno być to, że wydatki jakie zostają przeznaczone na wyżej wymienione potrzeby, powinny być uznawane jako wspólne. Czyli dotyczące ogólnie budżetu domowego. Zauważyłyście, iż kiedy pojawiają się takie problemy, to bardzo często rozpoczyna się kalkulacja, czyli to, co jest najbardziej opłacalne. Mężczyźni zwalają winę na kobietę i dochodzi do wypominania. Bardzo często właśnie z tego powodu mamy decydują się na pozostanie w domu. Przecież nie zaczną przekładać swoich potrzeb nad dobro całej rodziny. Pewnie powoduje nimi także strach, iż nawet zarabiając, będą musiały oddawać swoje pieniądze niani i borykać się z tzw. syndromem wyrodnej matki.
Z tego powodu wolą na kilka lat dać sobie spokój z rozwojem kariery zawodowej. Z jednej strony nie powinno to dziwić. W obecnych czasach ludzie mają masę różnych wydatków, a pozostanie na wychowawczym daje zastrzyk oszczędności. Tylko co dzieje się wtedy z kobietą? Przecież ten problem wynikający godzenia życia rodziny oraz pracy nie powinien nim być. A jeśli już, to najlepiej jakby dotyczył obojga rodziców.
Coraz częściej jest też tak, że starsi rodzice mają swoje plany, które wprowadzają w życie . Chcą się realizować i nie chcą już poświęcać swojego czasu dorosłym dzieciom. I uważamy, że tak naprawdę nie ma co się dziwić. Warto wspomnieć, iż coraz większa ilość rodzin, które zdecydowały się na potomstwo, będą musiały korzystać z płatnej opieki. A jej wymiar może być większy lub mniejszy. I co za tym idzie? Zwiększenie wydatków.
Nawet jeśli już trochę „odchowaliśmy” dziecko i chodzi do przedszkola, to nie ulega wątpliwości fakt, że w pierwszym roku choruje wyjątkowo często. Kto wtedy bierze zwolnienie z prace? Oczywiście przeważnie mama. Dla większości kobiet staje się to argumentem, aby nie wracać do kariery dopóki maluch konkretnie nie podrośnie.
Co staramy się przekazać?
Otóż głównym przesłaniem jest to, iż jeżeli pracę mam będziemy analizować wyłącznie w kontekście opłacalności albo jej braku, to wniosek nasuwa się sam – kobiety powinny zostawać w domu do momentu, kiedy dziecko nie osiągnie choćby podstaw samodzielności. Czyli m.in. przygotowywanie sobie posiłków, wychodzenie na drobne zakupy czy wracanie samemu ze szkoły.
Im dłużej nie wraca się do pracy, tym gorzej. Nie ogarniamy rynku z branży, nie jesteśmy w temacie.
Być może warto usiąść z mężczyzną i przedstawić mu swoje argumenty? Poprosić, aby postawił się na naszym miejscu i może to on chciałby tak spędzać czas. A może fajną opcją okazałoby się stworzenie grafiku opieki nad dzieciakami. Wtedy oboje bylibyście zaangażowani i w pracę i w wychowywanie. Tym samym idealna opcja na połączenie życia zawodowego z dobrą harmonią w rodzinie.