
Każda mama szuka idealnego sposobu na usypianie niemowlaka. Nie ma z tym tak lekko – nieraz poszukiwania trwają tygodniami, a nawet miesiącami. Raz działa jedno, raz drugie – trzeba popróbować sprawdzone, książkowe metody, a w skrajnych przypadkach (jak u mnie) znaleźć własny złoty środek 🙂
Idealnie byłoby położyć dziecko do łóżeczka i niech zaśnie samo. Ja tak robię i zwykle moje maleństwo utuli swoje maskotki i śpi. Jeśli od razu nie usypia i bawi się maskotkami to czytam mu jakąś bajkę lub śpiewam, kiedy zaś wkładam go do łóżeczka i jest lekko nerwowy włączam mu karuzelę z pozytywką, wtedy zazwyczaj się uspokaja i zasypia. Jednak i mojemu aniołkowi czasem wyrastają różki, a wtedy w akcie złości spać nie ma zamiaru, a do tego, żeby o nim nie zapomnieć włącza swoją syrenę alarmową. Wasze maluszki pewnie też tak mają i co wtedy robicie?
Mamy idące schematami (nie twierdzę, że to złe) najczęściej rozpoczynają szukanie sposobu na usypianie od kołysania w ramionach – raz na siedząco, raz na stojąco w takt muzyki, raz mocniej, raz słabiej, w górę, w dół i na boki… Niektóre idą nieco dalej i tańczą z maleństwem. Inne zaś kładą dziecko brzuszkiem na piersiach i tulą aż zaśnie. Jeszcze inne mamy włożą dziecko do wózka i zaczną je wozić. Sprawdzone metody, które często działają, ale dość szybko można sobie zbyt bardzo nimi rozbujać dziecko 🙂
Co ja robię, gdy mój aniołek zmienia się w diabełka?
Zawsze wkładam dziecko do łóżeczka – nie bujam, nie wożę, nie skaczę z nimi – od początku nie uczyłam tego króla Maciusia i nie mam zamiaru teraz tego robić. Jaki więc mam sposób? Dość (nie)typowy 😛 Włączam mu muzykę, ale nie kołysanki – disco polo sprawdza się u nas świetnie, szczególnie piosenki „Wymarzona”, „Szalona Ruda” oraz „Żyje się raz”. Co w tym nietypowego? W samej muzyce w sumie nic – dużo osób usypia dzieci przy disco polo. Nietypowe jest to, że muzykę tę muszę włączyć na pełen regulator. Może to paradoksalne i zabawne, ale na króla Maciusia właśnie to działa – nie dosłucha nawet piosenki do końca i już śpi.
Większość mam mówi „ciiiiiii, bo dziecko śpi” – ja mówię wręcz odwrotnie „głośniej proszę to mały zaśnie” 😛