Naszą rozmówczynią będzie Sara Kozub – autorka bloga Muffin Case, mama, żona, blogerka i bizneswoman w jednym. Muffinkowej Sarze serdecznie dziękujemy za rozmowę, a was drogie czytelniczki zapraszamy do lektury.
Witaj 🙂 Jesteś jedną z bardziej rozpoznawanych mam blogujących 🙂 Skąd wziął się u Ciebie pomysł blogowania?
Tu mnie zaskoczyłaś, bo raczej nie czułam się rozpoznawalna 🙂 A pomysł na blogowanie wziął się pewnie z tej samej szufladki, w której trzyma go reszta mam blogerek: nuda i chęć pokazania, że poza zajmowaniem się dzieckiem mogę zrobić coś więcej. W moim przypadku dochodzi jeszcze potrzeba pisania, czyli zwykłe, dobrze znane grafomaństwo.
Jak łączysz rodzicielstwo z aktywnym prowadzeniem bloga?
Zawsze sądziłam, że żeby mieć o czym pisać, trzeba to przeżyć. Chyba, że się pisze recenzje gier lub filmów. Wychodzę więc z dzieckiem na spacer, na plac zabaw, na lody i obserwuję: moje dziecko oraz innych rodziców. Dużo rozmawiam z ludźmi. Zazwyczaj w ciągu jednego dnia „łapię” kilka pomysłów na nowe wpisy – problemem jest czas, żeby wszystko zrealizować. Na początku swojej przygody z blogowaniem, chciałam pisać codziennie. Na szczęście zauważyłam, że moim czytelnikom codzienne wpisy nie są potrzebne do szczęścia. I dobrze, bo przy takim nawale pracy traciłam kreatywne podejście. Aktualnie publikuję wpisy co 2-3 dni, które są dobrze przemyślane. A myślę nad nimi zmywając naczynia lub patrząc na dziecko zjeżdżające na zjeżdżalni. Win – win 🙂
Prowadzenia bloga w Polsce wciąż jest tematem tabu i wielu dorosłych ludzi wciąż lekceważy tę czynność. Czy zdarza Ci się spotkać z niepoważnym podejściem do Twojej osoby, kiedy otwarcie mówisz, że prowadzisz bloga?
Zdarza się, ale coraz rzadziej. Moi znajomi już się przyzwyczaili do tego, że prowadzę bloga. Za to dla wielu osób szokiem jest to, że blogowanie to nie tylko nieszkodliwe hobby, ale może przerodzić się w dodatkową pracę. Bo co to za praca: pisanie? Cegły przerzucać – to jest prawdziwa robota.
Czy masz czasem momenty, w których masz dość prowadzenia bloga? Jak się wtedy motywujesz się do napisania kolejnego wpisu?
Pewnie, że mam. Wena ma swoje kaprysy, a moja przypomina sinusoidę. Zazwyczaj nie mam problemu by zasiąść do pisania tekstu, ale co jakiś czas czuję się wypalona. Jeśli mogę sobie na to pozwolić, bo akurat nie mam żadnych zobowiązań, po prostu robię sobie kilka dni przerwy i zajmuję się innymi rzeczami. Po dwóch dniach już świerzbią mnie palce i ciągnie do klawiatury.
Czy prowadzenie bloga traktujesz niejako jako swoją pracę – czy to tylko i wyłącznie hobby?
Obecnie tak, chociaż raczej wyszło to z przypadku niż planowanego działania. Miałam takie szczęście, że razem z mężem zawodowo zajmujemy się projektowaniem stron oraz rozwijaniem firm w Internecie. Dzięki temu dość szybko wystartowałam z własną domeną, szablonem; miałam też odpowiedni sprzęt do robienia zdjęć i ich obróbki. Największym problemem było zrównoważenie zawodowego podejścia z byciem sobą – zauważyłam, że fachowa wiedza nic nie da, jeśli na swoim blogu po prostu nie pokażesz siebie.
Co poza blogiem i rodziną – praca? Własna firma?
Mamy z mężem firmę i znosimy się nawzajem praktycznie 24 godziny na dobę 🙂 Jak wspomniałam wcześniej, zawodowe doświadczenie pomaga mi w prowadzeniu bloga. W firmie raczej skupiam się na technicznym rzeczach, więc po pracy pisanie felietonów stanowi całkiem przyjemną odskocznię. No, dobra: przyznam się. Często piszę w biurze, a zawodowe sprawy czekają na swoją kolej 😉
Ile godzin ma Twoja doba skoro potrafisz połączyć wszystko ze sobą? Jaki jest Twój przepis na bycie mamą pracującą?
Często słyszę to pytanie 🙂 Wszystko jest kwestią priorytetów, a u mnie na przykład kuleje sprzątanie. Wolę wyjść gdzieś z dzieckiem, zrealizować coś do pracy lub napisać nowy wpis niż po raz pięćdziesiąty składać ubrania w szafie. Dlatego na moim blogu królują teksty i zdjęcia w plenerze 🙂 Wbrew pozorom doceniam jednak czyste pomieszczania i może kiedyś stworzę cykl wpisów, o tym jak przestać być niezorganizowaną, żeby nie powiedzieć beznadziejną panią domu 🙂
Za to w innych kwestiach radzę sobie całkiem nieźle: wieczorem planuję, jakie zadania czekają mnie następnego dnia i ustalam, które są najważniejsze. Aktualnie w każdej chwili mogę urodzić, więc to co robię, raczej ogranicza się do rzeczy, które mogę zrobić leżąc na kanapie 🙂 W normalnych okolicznościach rano jeszcze raz sprawdzam listę zadań i przy kawie układam sobie szczegółowy plan działania.
Co niesie przyszłość dla muffincase i Twojej osoby? Masz jakieś szalone plany związane z blogiem, pracą, własną działalnością gospodarczą czy teraz będziesz chciała poświęcić czas wyłącznie rodzinie?
Działalność gospodarczą już mam, a jeśli chodzi o kwestie finansowe to blog stanowi miły dodatek. W planach mam oczywiście dalszy rozwój Muffin Case. Chociaż praca zawodowa sprawia mi sporo satysfakcji, to przez najbliższe lata planuję się skupić na wychowaniu córek. Mam nadzieję, że blog pomoże mi zachować zdrowie psychiczne w tej sytuacji.
Dziękuję serdecznie za rozmowę i poświęcony nam czas 🙂